
Jako że wychowałem się na książkach Lema, w mojej wizji jest to stos atomowy, który zapewnia statkowi praktycznie darmową energię przez praktycznie nieograniczony czas (zakładając odpowiednią konserwację maszyn

Jakiś czas temu czytałem jednak pewien tekst, w którym opisane były różne alternatywne rodzaje napędu - nawiasem mówiąc jego autor prowadził na Imladrisie prelekcję, ale z jakiegoś powodu nie udało mi się na niej być.
Jedną z ciekawszych koncepcji, które tam opisano, był pomysł tzw. "żagli słonecznych". W skrócie polega to na wykorzystaniu siły nacisku światła (ponoć nazywa się to "efekt fotoelektryczny") do popychania i hamowania statku.
Problem polega na tym, że w świcie GSów z hamowaniem mogłoby być krucho, bo w Gwiezdne Wrota trzeba wchodzić ze ściśle określonym kursem i prędkością, a hamowanie przez "żagle słoneczne" następuje dopiero w czasie zbliżania się do słońca.
No i nie wyobrażam sobie substancji, z której wykonano taki żagiel, a która mogłaby wytrzymać kilkaset czy tysiąc lat użytkowania. Dziury po meteorytach, po strzałach chociażby z działek laserowych itp musiałyby bardzo obniżyć wydajnośc żagla. A przecież wiemy, że większość latających obecnie statków kosmicznych pochodzi z okresu Drugiej Republiki.
A więc jak wy myślicie, co sprawia że statki w GSach wogóle latają?
